środa, 10 lipca 2013

POCZĄTEK

Z KIJOWA do KRAKOWA
KRokiem WIARY
Geneza - Wyjazd - Rozpoczęcie

Dlaczego akurat z Kijowa? Bo historyczny szlak Via Regia, czyli Droga Królewska, zaczynał się właśnie w Kijowie.

Święty Jakub zgodnie z życzeniem swego Mistrza i Zbawiciela, udał się aż "na krańce świata" aby głosić ludziom Dobrą Nowinę o zbawieniu. Udał się w kierunku zachodnim, gdyż kiedy w Jego czasach mówiono o krańcach świata, to oczy kierowały się na zachód. Finisterra to właśnie Koniec Świata. Gdyby jednak Święty Jakub DZIŚ rozpoczynał swoją misję, to z pewnością wybierałby inne kierunki dla swoich nóg, bo dziś Finisterra jest tylko jednym z wielu możliwych krańców ziemi, ale nie jedynym!

Nie wszyscy sobie zdają sprawę z tego, że nazwa UKRAINA ma swój źródłosłów w języku polskim. UKRAINA znaczyło U KRAINA czyli "u krańca", a może lepiej "na krańcach", w domyśle "na krańcach Rzeczypospolitej". Obecnie raczej używa się słowa KRESY lub KRESY WSCHODNIE, aby powiedzieć dokładnie to samo, co kiedyś wymawiano "U KRAINA".

Kiedy dziś Święty Jakub udawałby się ze swoją misją głoszenia Dobrej Nowiny o zbawieniu, z pewnością bardzo poważnie wziąłby pod uwagę nie tylko Kresy Zachodnie, ale również Kresy Wschodnie, czyli właśnie UKRAINĘ!

Dziś Ukraina jest już chrześcijańska, ale dla ludzi camino, ludzi szlaku Świętego Jakuba to ciągle terra incognita, Ziemia Nieznana. Nie ma jeszcze na Ukrainie muszelek Jakubowych na szlakach, nie ma wśród ludzi wiedzy na temat camino, na temat tych dawnych starożytnych szlaków. Po słynnym Apelu papieża Jana Pawła II z listopada 1982 roku zaczęto restaurować szlaki pątnicze wiodące do grobu świętego Jakuba w Hiszpanii. Pięknie odnowiono sieć szlaków w samej Hiszpanii, a później w innych krajach, jak np. we Francji czy Niemczech. Od ośmiu lat odnawiane są również nitki tych szlaków w Polsce i jest to już w naszym kraju kilka tysięcy oznakowanych kilometrów szlaków jakubowych!

Próbując niejako odgadnąć życzenie samego wielkiego Apostoła świętego Jakuba, my Polacy patrzymy teraz na "krańce ziemi", które widzimy na Wschodzie... Patrzymy na te nieoznakowane szlaki z pewnego rodzaju bólem i wyrzutem: Dlaczego TAM jeszcze nie ma szlaków Świętego Jakuba? Kiedy ludzie zaczną stamtąd wyruszać w drogę do Santiago de Compostela i przeżywać to wszystko, co jest naszym udziałem?

Trzeba dokonać pierwszego przejścia, zrobić notatki z drogi, opisy - i przekazać to w darze polskiemu stowarzyszeniu "Przyjaciele Dróg Świętego Jakuba w Polsce", a oni już będą wiedzieć co z tymi opisami zrobić, komu je przekazać i jak zachęcić odpowiednich ludzi na Ukrainie, ludzi z organizacji przewodnickich i turystycznych, aby zaczęli tam pierwsze kilometry szlaku znakować i oznaczać. Takiej pracy z pewnością patronować będzie sam święty Jakub Apostoł!

Data naszego przejścia również ma pewien symboliczny związek z datą Jakubową. Wyjechaliśmy bowiem do Kijowa w niedzielę 19 maja 2013 r. o godz. 19.00, a więc NATYCHMIAST po Uroczystości Zesłania Ducha Świętego, która wypadła w tym roku właśnie w tm dniu. Według podań, święty Jakub udał się ze swoją misją na "krańce ziemi" natychmiast po wspólnym przebywaniu w Wieczerniku z Maryją i innymi Apostołami, czyli po zesłaniu Ducha św., które napełniło go taką mocą i siłą, że nie miał lęku ani obaw, wyruszyć w tak odległą drogę. I nie wiedzieliśmy wówczas, że cała nasza wyprawa potrwa również dokładnie 50 dni!

Wyruszyliśmy na naszą pielgrzymkę bez lęku i obaw, które czasem ktoś usiłował w nas wzniecać, twierdząc, że tam na Ukrainie nie będzie "bezpiecznie", że ryzykujemy, że będą kłopoty. Gdyby święty Jakub uległ był kiedyś tego rodzaju przestrogom, nie wyruszyłby na "krańce ziemi", aby głosić Ewangelię.

Zanim wyruszyliśmy na naszą pielgrzymkę udaliśmy się po specjalne błogosławieństwo i pisma polecające na drogę do księdza biskupa Andrzeja Siemieniewskiego (kościół rzymskokatolicki), do ks. biskupa Włodzimierza Juszczaka (kościół greko-katolicki) oraz do ks.ks.mitrata Eugeniusza Cybulskiego z kościoła prawosławnego. Od wszystkich trzech otrzymaliśmy zarówno błogosławieństwo na drogę jak i pisma polecające. Oto zdjęcia z wizyty u ks.biskupów:







19 V 2013 Niedziela - Dzień wyjazdu

19.00 Wyjazd z Dworca Centralnego PKS autobusem. Kwiatami i śpiewem pożegnała nas grupa osób z Wrocławskiego Klubu Przyjaciół Camino. Przyjechał tez osobiście nowy proboszcz parafii pw.św.Bartłomieja z Wigańcic k.Ziębic - ks.Roman Siewiera, nasz pierwszy opiekun. Udzielił nam błogosławieństwa na drogę. Ewa i Jasia odśpiewały na dworcu piosenkę "Polskie kwiaty", Andrzej Kofluk podarował mi na drogę Różaniec i nasz autobus wyruszył w daleką drogę. Z Wrocławia wyjechała nas czwórka: Paweł PETER, Władysław FILUŚ, Władysława ŚWIĘTEK i Juliusz KUBISZ. Po drodze, w Radomiu, dosiadła piąta osoba: Ola SKUZA.














20 V 2013 Poniedziałek - Autobusem do Kijowa

24 godziny jazdy nieklimatyzowanym i przegrzanym autobusem jadąc w upalny dzień dotarliśmy do Kijowa o godz. 20.00.















Ok.godz. 21.00 dotarliśmy do Parafii pw.Chrystusa Króla przy ul.Lochwyckiej. Przywitał nas tam ks.Wiesław Pęski,proboszcz parafii "w budowie" i wskazał miejsca do spania. Posługę sprawuje on w Parafii wespół z ks.Bogdanem. Od razu też odprawił nam mszę św. i po godzinnej rozmowie poszliśmy spać.



21 V 2013 Wtorek - Zwiedzanie Kijowa

Rankiem 21 maja po śniadaniu ksiądz Wiesław zabrał nas do Bykowni, miejsca kaźni Polaków i Ukraińców zamordowanych przez NKWD i władze sowieckie. Las w Bykowni, którego drzewa były niemymi świadkami zbrodni, teraz obwiązane chustkami w kolorach flag polskich i ukraińskich robiły wstrząsające wrażenie. Kilometrami idzie się przez las, którego drzewa obwiązane są przepaskami biało-czerwonymi, a w centrum znajduje się Memoriał - z tablicami pamięci pomordowanych tu osób. Ten las to jakby drugi Katyń.




























































Po powrocie z Bykowni udaliśmy się marszutką i metrem na Plac Niezależności, znany m.in. z Pomarańczowej Rewolucji. Nasz pieszy spacer po Kjowie to ok. 10 km, z czego połowa brzegiem przepięknej rzeki Dniepr.

Nawiedziliśmy katedralny kościół rzymskokatolicki pw. św.Aleksandra, następnie Michajłowski Sobór, Sofijski Sobór, Peczerską Ławrę a w niej Uspieński Sobor.











*









**









***








****









*****









***** *










***** **










***** ***










Po powrocie "do domu", czyli do Parafii pw.Chrystusa Króla, uczestniczyliśmy we mszy św. o godz. 18.30, potem była kolacja i narada dotycząca dnia następnego.

Wyraziliśmy ogromną wdzięczność księdzu Wiesławowi PĘSKIEMU za jego serce i otwartość dla nas pielgrzymów. Miesiąc przed tą "wyprawą" zadzwoniłem do Niego, nie znając Go wcześniej wcale. Znalazłem Go w internecie, poszukując polskich parafii i księży, aby móc się gdzieś zaczepić na pierwszą noc po przyjeździe do Kijowa, aby nie szukać w wielkim mieście pierwszego noclegu.

Prawdę mówiąc ksiądz Wiesław mógł śmiało odmówić, gdyż nie miał nas gdzie przenocować. Kościół i Plebania dopiero w budowie, msze święte odbywają się na razie w kaplicy, brak salek, czy jakichkolwiek pomieszczeń. Zaproponował nam nocleg u jednej z Parafianek, która wyraziła zgodę, ale ponieważ była późna godzina, gdy się pojawiliśmy pod kaplicą, zapytał, czy możemy przenocować w kaplicy. Cała nasza piątka chętnie się zgodziła, mieliśmy bowiem swoje karimaty i śpiwory, wystarczyło z tyłu kaplicy zesunąć ze sobą ławki i już mieliśmy spanie. Dwie noce spędziliśmy w sumie w tej kaplicy, jedną zaraz po przyjeździe a drugą po dniu następnym, przeznaczonym na zwiedzanie Kijowa. Spaliśmy jak "u Pana Boga za piecem" i to niemal dosłownie! Już kiedyś zdarzyło mi się w Polsce, podczas pielgrzymki pieszej na Jasną Górę spać w kościele, więc nie byłem tym zdziwiony. Tak więc Osobą, która pierwsza udzieliła nam noclegu po naszym przybyciu do Kijowa nie był Kto inny, jak sam Jezus, główny gospodarz tej kaplicy! Gdy zgasło światło, jedynie lampka przed Najświętszym Sakramentem oświetlała wnętrze kaplicy i śpiących w niej pielgrzymów. Ten, który powiedział "Lisy mają nory i ptaki powietrzne gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł oprzeć" udzielił nam swego noclegu i był to nocleg wyśmienity, był to jednocześnie znak Jego nieustannej obecności w czasie naszej późniejszej Drogi.

Ksiądz Wiesław opowiadał nam o swoich planach i zamierzeniach, związanych z budową świątyni. Opowiadał jak to kiedyś przyjechał tu jedynie na zastępstwo, na czas urlopu, a został na zawsze, urzeczony miastem i ludźmi, którzy tak bardzo kochają Jezusa i tak bardzo Go tutaj potrzebują.

Oto linki do dwóch stron o Jego Parafii. Pod pierwszym linkiem znaleźć można adres, pod jakim można wysłać czek lub wsparcie finansowe na budowę kościoła:

http://www.niedziela.pl/artykul/38253/nd/Budowa-centrum-parafialnego-Chrystusa

http://www.pallotyni.kiev.ua/pl/?finding-benefactors-and-friends

Ponieważ dowiedzieliśmy się od księdza Wiesława, że na rogatkach Kijowa, po jego lewej stronie, czyli zgodnie z kierunkiem naszej pielgrzymki, znajduje się rzymskokatolicka parafia prowadzona przez O.Karmelitów, w której proboszczem jest Polak, ks.Piotr, postanowiliśmy wyruszyć nazajutrz w jej kierunku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz